czwartek

Prywatność w szklanym pudełku

*


Trochę prywatności, chwili dla siebie, obcowania samemu ze sobą.
Tego pragnie każdy rodzic. Pięciu minut wytchnienie, złapania głębszego oddechu. 
A jak to wygląda w rzeczywistości? 

Przypomina mi to troszkę zabawę w chowanego, albo w ganianego. 
W chwili wyczerpania w 90% swoich baterii z szałem w oczach poszukujesz tej ładowarki. 



Kiedyś mieszkaliśmy w wieżowcu. 
Jedenaście pięter, winda i sąsiedzi. Przez okno widać wielki śmietnik, szkołę i ulicę. 
Mieszkaliśmy tam we troje. Ja, Tomas i Kacperro. Mieszkanko miało około 32m. 
Mała kuchnia, mały pokoik, salonik i przedpokój długości jelita. 
Jedno dziecko i 32m. Nie było mowy o kącie tylko dla siebie, ale było łatwiej. 
Jakoś dawaliśmy sobie radę. Były chwile wspólne, czas z mężem tylko spędzany i było gdzie oddech złapać. 
Teraz mieszkamy poza miastem, w dużym domu, gdzie spokojnie salon może zastąpić całe wcześniejsze mieszkanie.
Do rodzinki przybyła również Alutka. I od tego czasu, rodzice rozpoczęli swoją zabawę w kotka i myszkę. 

Do łazienki, pralni, kuchni i salonu idziemy z towarzyszami. Nigdy sami, nawet przez pięć minut. 
Czy nam to przeszkadza? Nie!! 
O takich chwilach właśnie się marzy. Po to właśnie zakłada się rodzinę, aby nie być samemu. 
Ale wiadomo, aby pozostać zdrowym na rozumie trzeba czasami odetchnąć. 
Co za dużo, to niezdrowo. Czyż nie tego nas uczono?
Śmiać mi się chcę. Niesamowita sytuacja. Duży dom, a tak naprawdę brak takiego miejsca. 

Usilnie z Nenkiem chcieliśmy sobie stworzyć coś prywatnego, taka oaza tylko dla rodziców. 
Kacperro miał swój pokoik, abyśmy my mieli własną sypialnie. No, nie wypaliło. Sam nie chciał spać i koniec. Tam gdzie my, tam i nasze przylepki. 

Dzieci mają również super moce wyczuwania. 
Mama na piętrze - no to łup za mamą. 
Tata rozpala w piecu - no to łup do piwnicy. 
Mama rozwiesza pranie - dziecko już w pralce siedzi.
Tata w garażu - mały łepek zaa opon wystaje.
Tata tuli mamę - Tata ma na plecach dwa pasożyty.
Dzieci śpią, no to mama z tatą mają chwilę dla siebie? 
A gdzie tam, nagle jedno się budzi a za parę minut drugie wrzeszczy. 
Chwile dla siebie? 
Jak znajdziecie takie, to opowiedzcie mi o nich. Z chęcią sobie powspominam. 
Dzieci są jak cień, ale czy to nie jest piękne? 
Ta świadomość, że są ludzie którym jesteś bezgranicznie i nagminnie potrzebna.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za przeczytanie posta. Dla mnie liczy się każdy komentarz. Przemyślę go i przeanalizuję. Bardzo mi miło, że poświęcasz tu swój czas. Pozdrawiam