poniedziałek

ćpam...Czyli matka na haju.

*

Czasami tak jest, że brakuje Ci godziny w dobie.
Zwykłe dziesięć minut, zbawiłoby niesamowicie. 
Nie wyrabiasz ze wszystkim, ale uparcie chcesz zdążyć. 



Dzieciaczki dorastają i mają coraz więcej energii. A co za tym idzie? 
Coraz ciężej za nimi nadążyć, coraz więcej brudzą i coraz więcej czasu wymagają.
Do tego dochodzi zajmowanie się domem i załatwianie takich spraw jak zakupy, poczta, rachunki itp. 
Godziny,minuty uciekają i ciężko je zatrzymać, albo nawet dogonić. 
Szukasz sposobu. 
Chcesz złapać te pięć minut i wykorzystać, jak tylko się da! 

W pewnym sensie mi  się to udało. 
Nie zdawałam nawet sobie z tego sprawy.
Po jakimś czasie Tomek zaczął coś wspominać, ale wzięłam to za zaczepkę i temat odpuszczałam zakańczając go fochem. 

Jaki sposób znalazłam na powera? 
Nie, nie napoje energetyczne i o dziwo nie ciągle zaparzana kawa, bo i ona przestała już działać. 

W domu słodyczy nie brakuje. Ciągle są żelki( bo spełniają formę nagrody), ciastka (bo kocham piec),  teraz nawet batoniki, pianki,wafelki, cała masa innych słodkości. 
Wiecie że cukier uzależnia bardziej niż jaki kol wiek narkotyk? 
Nawet bardziej niż alkohol, a szkodzi na równi z innymi używkami. 

Jak ja to odczuwam?
Zaczynam dzień od batonika, w między czasie coś zajadam i popijam kawą a do tego przed obiadem ciasteczko i tu zaczyna się spadek energii, więc ze dwa może trzy żelki i kawka. 
Robię porządki, obiad więc czekolada idzie w ruch,  zapijana gazowanym słodkim napojem.
Tu ciasteczko, tam wafelek no i do kawusi piankę wrzucę. 
A organizm na 10biegu i zmęczenia nie odczuwam, do tego  ile rzeczy naraz mogę zrobić.
Wieczorem kładę dzieci, sięgnę po herbatnika. Gdy już śpią, zaczyna się seans filmowy z mężem, no i jak tu coś nie ciapnąć?! 

Kiedy cukru zaczyna brakować, czuje się jak rozjechana przez tira. Kawa?
Po niej, w tym momencie bardziej chce mi się spać.Robi mi się niedobrze i z lekka agresor się włącza.

Czy sięgam po słodkości świadomie?
Nie, naprawdę nie. Dopiero od kilku dni to zauważyłam. Kiedy sięgnęłam po napój, którego nigdy nie piję bo ma więcej cukru w sobie niż ja w domu.

Myślicie, że to jest śmieszne?
A próbowałyście( tu do kobiet głównie) być na diecie. No i czego wam najczęściej brakuje? 
Jesteście w stanie wypić kawę bez cukru, albo herbatę i  nie grymasić przy tym?

Po pierwszej ciąży, stwierdzono u mnie hipoglikemię. 
Nie mogłam rano wstać, jak nie zjadłam tabliczki czekolady. I to nie, że nie mogłam bo tak. 
Nie, po prostu nie miałam siły. Wszytko mnie bolało i czułam okropne zmęczenie i zawroty głowy. 
Do tego towarzyszyła mi ciągła ochota na słodkie. 
I tak lekarz po wykonanych badaniach stwierdził tą chorobę. 
Cukier we krwi nagle spada. 
Po każdym posiłku, rano i wieczorem musiałam sprawdzać ilość cukru we krwi. 
Jak była poniżej 70, słodkość potrzebna od zaraz, inaczej mdlałam. Ostatecznie mogłam zasnąć i się nie obudzić. Na szczęście można z tego wyjść i całkiem szybko z tym sobie poradziłam. 
Nadmiar cukru bardzo niszczy wątrobę. 
Potrafi nawet bardziej niż alkohol. 

Jeżeli odczuwasz nagły przypływ energii i jesteś w stanie wszytko w ciągu jednego dnia zrobić. W tedy wiesz, że możesz wszystko. I nałóg zaczyna Cię pochłaniać, bez twojej świadomości. Jesteś po prostu szczęśliwa, że się wyrabiasz.
Dzieci szczęśliwe że mama nadąża, mąż uśmiechnięty bo żona na nogach, a i ty nie masz się do czego przyczepić, bo nikt nie jęczy. 

Łatwo w taki sposób sobie zniszczyć zdrowie.
Kiedyś w newsweeku był bardzo ciekawy artykuł o uzależnieniu od cukru. 

„Zagrożenie zdrowia wywołane nadmierną konsumpcją cukru jest tak wielkie, że usprawiedliwia to wprowadzenie regulacji podobnych do tych, na jakie zdecydowano się w przypadku alkoholu czy nikotyny”

Są to słowa profesora Roberta Lustiga z University of California w San Francisco. 


To taka ciekawostka w tym temacie. 
Czyli śmiało mogę przyznać, że jestem ćpunem. I chce z tego wyjść.
Tylko jak?
Co da mi więcej energii i minut w dobie? 
Łatwo jest powiedzieć, że od dziś nie jem słodkości. Ciężej jednak jest to zrobić. 
Z ręką na sercu, kto z was nie je słodkości? Nie je sam z siebie, a nie dla tego, że choruje. 

Ciężki jest ten nałóg, a towar ogólnodostępny.

Zachęcam do przeczytania całego artykułu w newsweeku.

1 komentarz:

Serdecznie dziękuję za przeczytanie posta. Dla mnie liczy się każdy komentarz. Przemyślę go i przeanalizuję. Bardzo mi miło, że poświęcasz tu swój czas. Pozdrawiam