*
Sobota to fajny dzień tygodnia.
Są Ci którzy mają wolne i tacy co pracują. Ale sobota zawsze kojarzy się z odpoczynkiem i czymś przyjemnym. Tego dnia nadrabiamy zaległości u przyjaciół i znajomych. Kurki domowe robią porządki i pichcą pyszności w kuchni. W sobotnie wieczory, ulubione wino smakuje lepiej a film oglądany już setny raz, staje się ciekawszy.
Ale dla matek sobota staje się zwykłym dniem tygodnia. Nic w tym nadzwyczajnego. Szczerze mówiąc, jakbym nie miała kalendarza na wysokości oczu, zapewne bym nie rozróżniała dni tygodnia.
Dzieci tak samo rozrabiają i szaleją jak każdego innego dnia. Mąż nadrabia zaległości w garażu lub porządkach domowych. Dzień jak co dzień.
Jednak jak już się zorientuję, że przysłowiowy weekend nastał, to zaczynam piec słodkości. W jakiś sposób staram się zrobić ten dzień wyjątkowym dniem.
Bardziej szaleje z dzieciakami, daje się ponieść chwili.
Przez okno wpadają promienie słońca, dzień staje się coraz weselszy i piękniejszy. Kuchnie ogarną zapach zupy dyniowej i pieczonych kruchych ciasteczek z nutellą.
Ale dla matek sobota staje się zwykłym dniem tygodnia. Nic w tym nadzwyczajnego. Szczerze mówiąc, jakbym nie miała kalendarza na wysokości oczu, zapewne bym nie rozróżniała dni tygodnia.
Dzieci tak samo rozrabiają i szaleją jak każdego innego dnia. Mąż nadrabia zaległości w garażu lub porządkach domowych. Dzień jak co dzień.
Jednak jak już się zorientuję, że przysłowiowy weekend nastał, to zaczynam piec słodkości. W jakiś sposób staram się zrobić ten dzień wyjątkowym dniem.
Bardziej szaleje z dzieciakami, daje się ponieść chwili.
W południe króluję w kuchni. Każda mama musi sobie jakoś radzić i pogodzić obowiązek bycia rodzicem z obowiązkiem upichcenia obiadu. Tak więc otwieram magiczną szafkę kuchenną i Kacperro z Bułeczką zaczynają gotować w swoich garnuszkach przeróżne pyszności.
Cała kuchnia staje się placem zabaw. Oczy mam rozsiane dookoła głowy. Można wpaść w garnek, pokrywkę, drewnianą łyżkę i nie mówiąc już o pokrywkach i sitkach. Fantazja kulinarna dzieci jest bardzo wybujała. W szczególności jak mama jeszcze do tych garnuszków nasypie trochę makaronu, per. noniku.( Tak Kacperro mówi na makaron) Biorę laptopa i nastawiam na maksa eske rock. W tych czasach już niczego innego nie da się słuchać. Ja relaksuje się w swojej robocie a maluchy w swojej i do tego radośnie powtarzają słowa piosenki brzdękającej z głośników. Przez okno wpadają promienie słońca, dzień staje się coraz weselszy i piękniejszy. Kuchnie ogarną zapach zupy dyniowej i pieczonych kruchych ciasteczek z nutellą.
Jak zrobić ciasteczka? A no bardzo łatwo. Przygotuj :
- 1 szklankę i 5 łyżek mąki
- 10 łyżek cukru pudru
- 20dkg masła/margaryny
- 2 żółtka
- łyżkę lodowatej wody
- szczypta soli
- ulubione powidła/nutella
Przygotowanie:
Wszystkie składniki oprócz powideł/nutelli łączymy ze sobą, robimy " kulę" i na godzinę wstawiamy do lodówki.
Po tym czasie wyjmujemy ciasto i rozwałkowujemy. Nie za cienko i nie za grubo. Po rozwałkowaniu kroimy cisto w spore paski (będziemy je składać na pół). Mniej więcej na środku nakładamy nadzienie i przykrywamy je końcem paska.
Pieczemy w 180 stopniach przez około 30min, aż ciasteczka zrobią się złociste. Na końcu posypujemy cukrem pudrem. Dodam jednak że o wiele lepsze i smaczniejsze są z dżemikiem. Gotowe i smacznego!
Podczas pieczenia Bułeczka zaczyna kapitulować i głośno protestować. Oznacza to, że panienka musi zostać położona do swego łoża z porządną porcją klejącej się kaszki. A co Kacperro na to?
Przy dźwięczącym z głośników " Under Pressure" Queenu i Davida Bowieja, postanowił legnąć na podłodze i pluć w dal nonikiem.
Powracając do sedna. Wiecie że samochody też lubią odpoczywać?
Od tak, od czasu do czasu wchodzą w ostre zakręty i wylegują się przy pierwszym lepszym drzewku. Dziś z ogromną pomocą, samochodzik wracał do "całości".
Wieczorem szaleństwa i wygłupy troszkę się uspokoiły. Usiedliśmy przy bajkach i oddaliśmy się błogiej ciszy. Przez jakieś 10min było fajnie. Naglę Kacperro stwierdził że pora na tanytany.
I tak w objęciach walca stworzonego przez Anthony Hopkinsa, tańcowaliśmy po pokoju.Wredny mały kotecek również przetańczył z nami parę minut.
Dzień jak co dzień, a jednak coś wyjątkowego. Każdy dzień zasługuję na zapamiętanie i na miano soboty.
Miłego weekendu mamusiom i tatusiom. Zróbcie coś dla siebie i chwilę odpocznijcie, złapcie oddech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za przeczytanie posta. Dla mnie liczy się każdy komentarz. Przemyślę go i przeanalizuję. Bardzo mi miło, że poświęcasz tu swój czas. Pozdrawiam