środa

Jest but- jest władza...Pitu, pitu o szkole, przedszkolu i żłobku od świtu do zmierzchu...

 *
- Idę sobie, wieczór, gwiazdy błoga cisza. A tu tuk tuk tuk tuk....jak by szła po kapslach jakiś, kapiszonach a w głowie mi eksploduje. Drobni, jak stonoga jakaś, to idzie metr na godzinę. Ani iść szybciej.
Bo co to za spacer? Jak Cię ściga jakieś, tuk, tuk tuk, francowate. Niby są lżejsze od nas, a nas nie słychać przecież. One walą jak konie jakieś...
-garbuski...
-PERSZERONY jakieś.
Dobrze że faceci na płaskim chodzą. Bo to by można palmy dostać, jak by tak cała ludność łomotała.
-Ale ja widziałem babę na płaskim i też stukała...
-Bo One już tak mają, to ich charakter, natura taka bardziej niż te szpile.
 (frag. z filmu "Baby są jakieś inne"...)
*
Pamiętacie te czasy, kiedy miałyście po 9, może 10 lat? 
A pamiętacie swoje pierwsze, piękne, stukające pantofelki lub buciki na obcasiku?
Pierwsza komunia, chrzciny lub jakieś wydarzenie rodzinne. Zawsze w tedy wyglądałyście jak aniołki, piękne, świeże, wypucowane do ostatniego guziczka.
A nie czułyście się jak "dorosłe"? Czy ten charakterystyczny dźwięk bucika nie dodawał wam pewności siebie, skrzydełek? 
A która z was przemyciła buciki na plac zabaw? Zapewne nie jedna. I przypomnijcie sobie, co się w tedy działo w "waszej grupie"? W tej gromadzie dziewczynek i kilku chłopców. 
Nagle nasza postawa uległa zmianie. Wyprostowane plecki, pierś do przodu i pewny siebie, zdecydowany krok w przód z cudnym dźwiękiem..tup..tup..tup. Dodawał nam władzy. Wszystkie dziewczynki zazdrościły nam tych bucików, stawałyśmy się przywódczyniami "stada". Każdy słuchał tej której bucik głośniej stukał. 
Mogłyśmy wszystko...bo kto miał stukający pantofelek, ten miał władzę. 
Z roku na rok bucik zmieniał swą postać,raz to jest trzewiczek,a raz balerinka, pantofelek, kozaczek, szpilka, a teraz hellsy.
Te wspaniałe chwile z mojej młodości przypomniał mi ostatnio Kacperro. Ni z tego, ni z owego, wparował do salonu krzycząc:
-Maaaamaaaa! Załóż! Załóż nooo! Bucik!
- KAcperku a jak się ładnie mówi?
- Ploooosieee bucik! Załóż nooo!
 Mama założyła, i co zobaczyła? Kacperek wyprostowany i pewną siebie, twardą nóżką robi kroki przed siebie, słychać lekkie tup, tup, tup. Naglę przeobraził się w mężczyznę. Pewnego siebie faceta, z celem w życiu. Idzie mówiąc do siebie:
-EEEe łóźko psetawimy tu, a szafecke tu,,,hymhymmm
I tak dobre 30min. Ale miałam ubaw.
Tylko, co to dla takiego malucha mogło oznaczać? Czy to że mu buciki stukają, przypadkiem nie oznacza władzę w domu? Rząd nad Mamusią i Tatusiem? Masz bucik, masz władzę?

Ostatnimi czasy, mam problem. Muszę przyznać że sobie nie radzę. Wychowanie takiego szkraba zaczęło mnie przerastać. I wiem, że mogę być zmęczona i to chwila słabości, ale zaczyna mi się Świat walić. 
Mały rozrabiaka daje za dwóch. Może to zazdrość o Bułeczkę? A może po prostu jego charakterek? Wiem, że bywa naprawdę ciężko. 
Wszystko jest na jedno, wielkie i stanowcze, może dodam że i głośne, NIE! 
Nie ważne co Mama powie i nie ważne co Nenek mówi. O co prosimy, każemy, krzyczymy...
Czasami załamuje się ja, a czasami już z Tomasem sił do tego wszystkiego nie mamy. Moja nadzieja, na dobre wychowanie małego skubańca prysła jak bańka mydlana. I zostawiła brzydkie plamy na świeżo wypastowanej podłodze.
 I wczoraj wpadłam na pomysł. Stwierdziłam że skoro groźbą i prośbą nie da rady to po prostu, wrzucić na luz. 
Skoro Kacperek nie chce iść spać o wyznaczonych godzinach, to pójdzie spać w tedy kiedy zechce. Jeżeli nie chce jeść w porze obiadowej i nie zje w tym czasie swojej porcyjki to albo zje później, albo w cale. Chce krzyczeć, to niech krzyczy, chce się drzeć lub rzucać o podłogę, no to śmiało.
Mam nadzieje że się nie poddałam, i że nie brzmi to właśnie w ten sposób. Mam jeszcze plan B. Może analiza psychologiczna? Mama, Tata i Kacpero? Czasami mam ochotę uciec z krzykiem, ale wiem że to moje dziecko, kocham je i obiecywałam sobie, Bogu i społeczeństwu że wychowam je najlepiej jak będę umiała. Brak mi sił, ale nadejdzie moment że stanę na nogi z podwojoną siłą, lub pomysłem, tak czy siak z jednym albo drugim, a może jednym i drugim? 
A może wy macie jakiś pomysł? 
                                    *
W tytule jest jeszcze drugi człon. Pitu, pitu o szkole, przedszkolu i żłobku od świtu do zmierzchu.
Wybaczcie mamusie dzieciaczków zaczynających rok szkolny, ale kurde ile można o tym gadać? 
Zaczęło się dwa tygodnie przed zakończeniem wakacji i nadal trwa. I tak, mówię to przez zazdrość, zwykłą, ludzką zazdrość. Bo ja osobiście chciałabym aby mój szkrab poszedł już do przedszkola. Chciałabym te 5minut świętego spokoju i wiem...wiem że zaraz za nim zatęsknię, ale wiem też, że będę mogła odsapnąć. Siedzę z maluchami 25 godzin na 24. Kocham je ponad wszystko, ale marzy mi się ten dzień, kiedy wstanę o 6, podam śniadanko i zaprowadzę do placówki edukacyjnej każdego z osobna. 
Ale oszaleć można kiedy włączam telewizję a tam o szkole, przedszkolu, spanikowanych mamusiach które pierwszy raz zaprowadzają dziecko do szkoły. W gazetach, radiu to samo. I nawet kiedy jestem w sklepie. Z lodówki mi zaraz pudełko śniadaniowe ze spongebobem wyskoczy!!!!
Proszę, zrozumcie. Są też Mamy i Tatusiowie, którzy mają dzieci młodsze od wieku szkolnego. Posłuchalibyśmy o czymś innym, dla odmiany.A nie o tym jaki plecak, ubranko czy inna cholera. 
Zapewne jak już będę w tym czasie szkolnym, co i wy, to będę zachowywała się podobnie, ale teraz to ja zazdroszczę...ZAZDROSZCZĘ I NIE CHCE JUŻ SŁUCHAĆ O TYM!!. 
Pozdrawiam, całuję i udanego roku szkolnego mamom i ich pociechom życzę ;P 
{...}
We don't need no education.
We don't need no thought control.
No dark sarcasm in the classroom.
Teacher, leave them, kids, alone.
Hey, Teacher, leave them, kids, alone!
All in all it's just another brick in the wall.
All in all you're just another brick in the wall.

We don't need no education.
We don't need no thought control.
No dark sarcasm in the classroom.
Teachers, leave them, kids, alone.
Hey, Teacher, leave us, kids, alone!
All in all you're just another brick in the wall.
All in all you're just another brick in the wall.

7 komentarzy:

  1. Anonimowy6.9.13

    Brak sił. Ja się nie dziwię. Tak obserwuję kilkuletnie dzieci i przeżywam SZOK.
    Siostra mojego M. ma trójkę dzieci ( 4letnia Martynka, 9letni Oskar i 13letnia Wiktoria), oraz M. ma brata, który ma trójkę dziewczynek również w róznym wieku.
    Rodzeństwo M. nie mieszka blisko siebie, a jakie podobieństwa można zobaczyć.
    Pozwolę sobie wypisać tutaj zachowania poszczególnych dzieci i może moje osobiste przemyślenia, niedoświadczonej jeszcze niedoszłej mamy :P
    Otóż Wiktoria, odkąd tylko ją poznałam była bardzo trudnym dzieckiem. Nie znała dyscypliny, robiła co tylko chciała i nieważne było słowo NIE, nie możesz. Tłumaczenie równiez nie pomagało. Była bardzo oporna w nauce, przez co już w podstawówce miała problemy. Tabliczka mnożenia ! Jak to ona ma sie uczyc? Ona znajdzie sobie kiedys BOGATEGO FACETA I ONA NIE BEDZIE MUSIAŁA PRACOWAĆ. SPONSOR to podstawa. (halo ! WTF?! żeby 12 letnie dziecko miało takie myslenie?? ). Oczywiście metod i sposobów próbowano róznych, poprzez kary (do których i tak sie nie stosowała), nawet przekupstwo! Mogła mieć laptopa za tabliczkę mnozenia (osobiscie nie pochwalam tego, ale jak widać desperacja rodziny sięga już najwyższego szczebla). Co dalej? Dziecko dalej przechodziło okres buntu, aż w końcu cala rodzina ( mama i rodzenstwo) miała wyprowadzić się do UK. Wiktoria, oburzona nie bedzie zostawiac Polski, przyjaciół i woli iść mieszkać do ojca ( jak to moja mama nazywa takich ojców? - pan tatuś).
    a u ojca co? TRAGEDIA !! Dziecko 13 letnie zaczeło dorastac wiec i tradzik sie pokazał, tatuś nie zadbał nawet o to żeby dziecko miało czym buzie przemyc poza wodą. Nie wspomnę już o tym jak tatuś dziecku butów na zimę nie mógł kupić. Ogólnie przezyła terror u ojca i tak po pół roku z podkulonym ogonem przybyła do UK, nieco odmieniona. Umiała tabliczkę mnożenia, rzadko kiedy pojawia się bunt. Potrafi pomóc mamie i w końcu pilnuje sie dyscypliny. Nie jest to odmiana w 100%, ale uważam, że Wiktoria i tak zrobiła ogroooomny postęp.
    Jej Młodszy brat to Oskar. Odrazu jak go poznałam to taka przylepka, miał wtedy 7 lat. Kochany przytulak, który uwielbia ciepło, uczucia, spokojną rozmowę itd. Niestety Wiktoria bardzo czesto mu dokuczała, przez co dziecko trochę chyba spaczyło sobie psychikę i bardzo wrażliwe się zrobiło.Ogólnie Oskar jest grzecznym dzieckiem, wiem, że trzeba mieć do niego podejscie i wiele rzeczy mu tłumaczyć i pozwolić też dużo zrozumieć. Po przeprowadzce do UK, coś się z nim porobiło. Chłopak ma 9 lat, a jest taką beksą !!! Co mu się nie powie, to są jęki, placz. Nie jest to chłopak, on zachowuje sie gorzej niz dziewczyna. Nie potrafi zrozumieć słowa NIE. Tylko odrazu jest jęk. Zrobi cos zabawnego (np tort upadnie na biale spodnie), inni sie smieja, a on zaczyna płakać. Nie chce tu odrazu mowic, ale on jest ZA WRAZLIWY !!!
    Martynkę, zostawię w spokoju, bo jako najmlodsze dziecko jest najbardziej faworyzowana, ale mam nadzieje,ze jeszcze z tego wyrosnie. Beksa tez z niej nie mała, lecz rzadko kiedy leca jej łzy. Myslę, że mamy znają to z autopsji bardzo dobrze.

    Problem stanowią równiez dziewczynki brata mojego M. Sa w roznym wieku, chodzą wszystkie do szkoły. Chyba nigdy w zyciu nie widzialam,zeby ktoś tak rozpieszczał wlasne dzieci, tyle im kupował gdy maja całe pokoje w zabawkach. Dzieci nie znają dyscypliny do póki nie pojada do dziadków na weekend. Powiedzcie mi czy to jest normalne żeby dla każdej otować inna zupe, bo jedna nie zje marchewkowej, druga innej nie zje, a trzecia chca jakas inna.
    A jak wybrzydzaja !!! Sałaty nie, czosnku, nie, pieczarek Nie! Jedna chce potluczone ziemniaki, druga w całosci. O matko jedyna !! Jak jestem zawsze w ich domu, to mam ochote wyjsc, albo powiedziec kilka słow. Jednak to nie moje miejsce by wypowiadać sie i negowac wychowanie cudzych dzieci.
    Nie daj boze którąs skrytykowac, zwrocić uwage. Powiedzieć, że czegoś nie mozna ! Robia sie czerwone i płacz!!!
    Wiecie co, ja nie jestem w stanie juz dalej pisac bo aż za duzo tego jest i we mnie sie gotuje. cdn..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jej, przepraszam ale zatkało mnie...Właśnie chodzi mi o dyscyplinę. Chce aby syn znał słowo nie, i umiał zachować się w towarzystwie, nie chce sie wstydzić. I dla tego łapie się każdej pomocy. od książki po radę każdej z Mam.
      Co do opisanych powyżej dzieci...horror, od dobrobytu się dzieciom w głowach przestawia. Co to ma być? 3zupki inne? Moja metoda? Zaprowadziła bym do domu dziecka, albo domu pomocy bezdomnym i pokazała co to znaczy, jak człowiek cieszy się i docenia małą miseczkę zupy, a o wybrzydzaniu nawet nie pomyśli!! Szkoda mi tych dzieci, to nie ich wina że takie są. Brak konsekwencji.

      Usuń
    2. Anonimowy9.9.13

      Owszem, może i od dobrobytu ( to po czesci też)im sie poprzewracalo w glowie, ale bardziej mysle ,ze to tez od tych reklam, tego co co chwile wypuszczają na rynek. Jak sie zapytałam 11 letniej dziewczynki, po co jej tablet i do czego sluzy, odpowiedziała: to zabawy ! Ostatnio założyla sobie konto na facebooku i po przyjezdzie z wakacji miała az 14 wiadomoscie nieodebranych. Ja sie pytam, skad dziecko 11letnie moze miec tyle wiadomosci i od kogo? Czy rodzice to kontrolują ??

      Co do sytuacji z jedzeniem, to jest wlasnie wina matki. Gdy przyjezdzają do dziadków na weekend to wiedza,ze u nich WSZYSTKO ale to WSZYSTKO SIE ZJADA.
      Jest jeden obiad, dla wszystkich to samo. Nie ma płaczu, że Nicola np nie zje sałaty. Wszystko wcinają. Dziadek uczy, że zjada sie to co jest. A jak sie nie chce jesc, to w ogole sie nie dostaje. Maja prosty wybór, to albo nic. A jak do domu wrócą... to od nowa.

      Usuń
  2. Anonimowy6.9.13

    Co jak co, dzieci teraz sa okropne ! Mowie o ich zachowanie! Ja sie nie dziwie.. Jezeloi matki podaja dzieciom przerozne swintswa do jedzenia. Dzisiejsze szczepionki tez swoje robią. Gdy rodzic nie ma czasu na dziecko i nie potrafi go ulozyc w odpowiedni sposob, majac na dzieje, ze gdy kazda z dziewczynek bedzie miala tableta, to ze sie czyms zajma. Dzieci sa za bardzo rozpieszczane, nie znaja dyscypliny i rodzice za mala im tlumacza. Daja sobie po prostu wejsc na glowe. Ja sie boje mieć dzieci i wiem jak trudna przede mna i przed moim mezem bedzie przeprawa. W dzisiejszych czasach bardzo trudno jest wychować dziecko. Co chwile w reklamach zachecaja do roznych zakupow co normalnie powinno slozyc doroslej osobie, to przykleja na to angry birds i dziecko odrazu to chce. Co prawda kazdy ma swój rozum i sam decyduje co dziecku daje i kupuje i na co pozwala. Moje pytanie jednak nasuwa sie jedno, czy rodzice są aż tak głupi czy slepi ?!
    Każdy się dziwi, że teraz takie bajki są dla dzieci. Powiem Wam, że to jest od dawna i taki jest plan. Tak samo jak dopuszczenie kobiet do głosowania, mialo w sobie inna glebsza intencje. Nie dziwcie się, tylko przeszukajcie tematy i dowiecie sie jeszcze lepszych rzeczy.
    Ja wiem, że moje dziecko to chyba zacznie ogladac telwizje w wieku nastoletnim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja. Jak ostatnio popatrzyłam co mój syn podostawał z zabawek to połowę popakowałam i schowałam. Co to są za zabawki teraz? Czego one uczą? Zero budowania wyobraźni, zero fantazji. Jak się chce zabawkę konstruktywną i edukacyjna to od razu kosztuje majątek, i tu musi sie mama wykazać. Bo najfajniejsze zabawki robi się wspólnie a jak jeszcze "przeżyją" do kolejnego dnia to wiadomo że było warto. Też zauważyłam, że dzieci robią sie coraz trudniejsze, pyskate, wredne, agresywne! Za oknem mam piękny widok, placyk z fontanną i co wieczór jest to miejsce spotkań młodzieży. To co można zobaczyć, tego nie da się opisać. A coraz częściej dostrzegam negatywne zachowanie u dziewczynek/dziewczyn.

      Usuń
    2. Z przerażeniem patrzę na niektóre bajki - nie rozumiem ich, niektóre są straszne, nawet nie wiem, czego mają uczyć.

      :)

      Usuń
    3. Chyba tylko jak spuścić komuś łomot, dziewczynek jak wyglądać na kobietę lekkich obyczajów i zachowań w stylu rozpieszczonych księżniczek i księciuniów...to co teraz nazywane jest bajką, według mnie powinno być w kategorii horror. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń

Serdecznie dziękuję za przeczytanie posta. Dla mnie liczy się każdy komentarz. Przemyślę go i przeanalizuję. Bardzo mi miło, że poświęcasz tu swój czas. Pozdrawiam