piątek

Buntownik.....z wyboru?

*

Patrze tak w sufit i zastanawiam się, 
-Boże czy to taka próba dla mnie? To taki właśnie masz plan? Co z Ciebie za perfekcjonista? Jak byś był idealny i wsze wiedzący, to wiedziałbyś że cierpliwość to moja ostatnia z cech.

Codziennie, co pięć do dziesięciu minut jestem testowana. 
Codziennie moje życie wisi na włosku. Jak nie leci w moim kierunku klocek, to łyżeczka z czekoladą typu nutella, a czasami bywa to misiek, samochodzik, telefon komórkowy, kręgiel, kot, mokra gąbka,ogólnie gąbka, szczoteczka do zębów....itd.

Plany moje co do spędzania dnia, są wielokrotnie niwelowane. 
Chce Matka na spacer pójść z mężem no i dziećmi, rzecz jasna.
I cyrk się zaczyna. O ubiór, o bucik, o majtki i czapkę o spodnie i kurtkę, po wyjście na golasa. 
Jak już lwy i słonie do klatek zagonione, to można "niby"wyjść.
Furtka zamknięta, problemów ciąg dalszy. Z Tatą za rękę, czy z Mamą? Uczepić się wózka? A może latać jak opętaniec po całej okolicy? Ostatnia opcja najbardziej przypadła do gustu. 
AAAaa no zapomniała bym,  dodajmy do tego oszalały okrzyk niedźwiedzia zarzynanego.
Kiedy uda nam się już wszytko ustalić i nawet parę kroków poczynić, z za rogu murek ujawnia swój byt i obojętnie niemożna obok niego przejść, trzeba wskoczyć, potknąć się i parę kwiatków zdeptać(po drugiej stronie murka). Pokazać swój sprzeciw, bo Mama gdzie indziej chce iść.
Potem już pole(czyjeś!!). Miejsce fantastyczne, poganiać można i trawę udeptać. Dać upust energii, która rozpiera..Gdy wszyscy czekamy, zniecierpliwieni, Tata pod ramię łobuza wziąć musi, aby "wyprawa" mogła trwać dalej. Nagle ulica, bez chodnika (taki wyczyn). Mama z wózkiem i Bułeczką a Tata stara się Kacperra okiełznać...bo?....bo cmentarz zobaczył, a tam tak fajnie. Można się drzeć i biegać i umarłych obudzić, bo czemu by nie? 
Mama się poddaje, zawrotka do domu. Ręce opadły, nie dało się dojść do celu. Powrót nie lepszy, ale miejsca za mało aby ponownie historię pisać całą.(Coś mi się na nie świadomce rymuje...)

Mamy wyczekiwany Wtorek. To już inna historia. Mama planowała grę w piłkę. Nadzieje miałam, że maluch się wyszaleje i może da nam pospać z godzinkę dłużej. 
Bułeczka zajęciami w Socatotsie zachwycona. Tu nóżką ruszy, tam łapką pomacha, uśmiech od ucha do ucha, aż spojrzy na brata. A braciszek oszalały, pędzi po sali jak ferrarri (mąż wymyślił;p), ale w sumie pasuje bo tak to wyglądało. Krzyczy rozdarciuch, i się nie słucha. Raz Mama prosi o spokój, a raz Tata. Pani załamana, dzieci przykład biorą z niezbyt odpowiedniego "wzorca". Więc gdy mija 10min, sprawa załatwiona. Powrót do domu, pełen płaczu i wymysłów. Czego to się dziecku nie chce, koniec końców 10km od domu, Kacperro przysypia. Ogólnie mówiąc Socatots spełnił swoje zadanie, bo dziecko spało aż do 6. 
Uprzejma Pani, zadzwoniła do mnie dnia kolejnego i spytała się o Kacperra. Powiedziała, że zdarzają się i takie ewenementy i abym się nie zrażała tylko przyszła za tydzień raz jeszcze i zobaczymy co z tego będzie. No i mam nadzieje że w tedy będę mogła napisać obszerniejsze relację. 

Ogółem mówiąc mój mały miś ma coś za dużo pszczółek w nosku.
Zazdrość daje się do znaki codziennie. 
Jak już na Fb wspominałam, do domu przyjechała brakująca połowa rodziny. I tam też jest słodki, mały urwisek. Myślałam, że skoro M( tak będę urwiska nazywać tutaj) jest starszy od Bułki ale nieco młodszy od Kacperra to mój synio ochoczo będzie się z nim bawił.....porażka.....w sumie do kwadratu. Jak by mógł zachowywać się jak piesek albo wilk to zapewne zaznaczał by swój teren, zabawki, siostrę i inne śmieci. 
Wszytko było jego. Od śmiecia na podłodze, którego omijałam i zdążył już obrosnąć kurzem po filiżankę z kompletu gdzie chyba było ich z dziesięć. Niczym M na spokojnie pobawić się nie mógł.
Wyjechali i Kacperrowi nie przeszło. Bułka ma ogółem mówiąc przesrane, ale że skubaniutka ma takie tony w pisku że każdego powala, to braciszek czasami ulega. 

Spanie na NIE!, jedzenie na NIE!, prośby na NIE! i groźby też. Szalenie jak wariat po całym domu, krzyczenie, bicie, kopanie i robienie na przekór to ostatnio jest w modzie. 

Ale bez przesady, zdarzają się i chwile kiedy Bułce chrupka sam z siebie da, przytuli ją a nawet pobawi się przez jakiś czas. Wspólna kąpiel jest nawet do przeżycia, i szuranie Bułeczką o podłogę też bawi i uśmiech na twarzy tworzy. Jak czegoś chce...bardzo...to i nawet powie: 
- <tu wstawić oczy kota ze Shreka> Plosie baldzo ladniee o cucielka, żelka, bułkę z latką.

Podsumowując, z mężem działamy. Siedzimy,czytamy, tłumaczymy, no coś w kierunku lepszego wychowania robić chcemy. Analizujemy błędy, jakieś postępy, szukamy złotego środka na poskromienie buntownika.  Czy nam się uda? I kiedy ocenić to można? Jak coś zauważymy od razu o tym poinformujemy.  











„Buntownik kieruje swe oburzenie raz przeciw jednej, drugi raz przeciwko innej niesprawiedliwości, rewolucjonista konsekwentnie nienawidzi tego samego. W buntowniku jest coś z Don Kichota, rewolucjonista to biurokrata utopii. Buntownik jest entuzjastą, rewolucjonista fanatykiem, Robespiere, Marks, Lenin, byli rewolucjonistami; Danton, Bakunin, Trocki - buntownikami. Bieg historii zmieniają przeważnie rewolucjoniści, ale niektórzy buntownicy odciskają na niej trwalszy, choć subtelniejszy ślad. W każdym razie buntownik, mimo wszystkich swoich nużących tyrad i wybuchów entuzjazmu, jest sympatyczniejszy od rewolucjonisty.” - Artur Koestler


23 komentarze:

  1. Anonimowy11.10.13

    On na zdjeciach ta slodko i niewinne wyglada:d matka przesadzasz:p ja mysle ze to zwykly okres bunty i czesto moj Filip tez sie glosno zachowuje:d udaje ostatnio.psa i nawet w autovusie.szczeka i piszczy a ludzie sie patrza jak na wariatow i komentuja jak to dzircki teraz rozpuszczone sa. Ale ja mysle ze to nie kwestia rozpuszczenia bo my naprawde go nie rozpuszczamy, sa kary i nagrody i tlumaczenia i nie ma na wszyztko pozwalane. Po prostu kazredziecko jest innr. Moj w ten sposob pokazuje radosc i jest naprawde glosny wszedzie go.pelno itp:d czasami tez biega jak oszalaly w przeciwnym kierunku a ost na cmenatrzu szedl kazda droga byle nie chodnikiem:d
    Patrycja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha KAcperro dzisiaj szczekał z innymi pieskami na jakąś Panią:D No mam nadzieje że z lekka się wyciszy. Pozdrowionka :))

      Usuń
    2. Anonimowy11.10.13

      Podtrzymujesz mnie na duchu ze nie tylko.moj.ma takiebpomysly i sa jeszcze tak pomyslowe dzieci heheh:d

      Usuń
  2. Anonimowy11.10.13

    a nie myslalas żeby pojsc z kacperem do lekarza, może ma adhda ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy11.10.13

      Podobno adhd wymyslili rodzice ktorzy nie potrafia poradzic sobie z dzirckiem, tak gadaja stare baby w autobusach:/

      Usuń
    2. No właśnie chce!! I idę, tylko właśnie wnerwiają mnie te komentarze że za wcześnie, że za młody. A jak przyjdzie co do czego to w szkole od nauczycieli ja zbiorę, że się nie zainteresowałam. Jak najbardziej wybieram się do lekarza.

      Usuń
  3. Anonimowy11.10.13

    No i my od dluzszrgo czasu mamy problem z jedzeniem i nic nie pomaga jest po prosty nie i koniec. W kolko by pil.kakao, jadl tosty i serki danio i inne oraz.suche bulki. Czasami zje kotleta.ale.bron bozebz ziemniakami ibsurowka.no i rosol.czasam.Jest super:(
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ważne, że coś je :D Kacperro grymasi i biegać za nim trzeba. Ale zasada P.Doroty Z, jak zgłodnieje, sam przyjdzie!

      Usuń
    2. Anonimowy11.10.13

      Za moim bieganie nic nie da bo i tak wypluje nawet jak uda mi sie cos mu dac albo sie zatnie i nie wezmie:d tak znam ta zasade tylko on jak zglodnieje to najchetniej siegnalby po serek bulke albo najlepiej ciastko-.- szkoda ze nie chce wtedy siegnac po obiad:d

      Usuń
    3. To że tak drastycznie powiem, może głodówka? Ciasta nie, serek- jako tako może być, jakieś tam wartości ma, no bułka też.

      Usuń
    4. Anonimowy11.10.13

      A Kacperek juz je? Moze i tak zrobie:) slodyczy mu nie dajemy, od swieta:d

      Usuń
    5. Różnie, jak ma nastrój ;p

      Usuń
  4. Norma próbuje ile mu wolno. Mam to samo razy dwa. W przedszkolu anioły w domu od piekła oderwane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Kacperro chodził do żłobka to myślałam że mi oczy ze zdziwienia wyskoczą. Takie rzeczy mi opowiadały te Panie, że taki grzeczny, że bawi się z innymi i pociesza inne dzieci...a w domu....szkoda gadać;/

      Usuń
  5. Anonimowy11.10.13

    Ty go znasz najlepiej i wiesz, co dla niego dobre. Jeżeli uważasz, że lekarz może tu pomóc, to jak najbardziej idź. Ja uważam inaczej, ale to tylko moje zdanie. Jak mówiłam ja Kacperra nie znam. Może wystarczy trochę mu poluzować? Nie robić awantury o chodzenie po murku, pozwolić krzyczeć na dworze - może gdy będzie to wszystko mógł robić, to najzwyczajniej w świecie mu się to znudzi. Moja N. też krzyczy - wie, że może krzyczeć wszędzie poza sklepami. I tego się trzyma. Kacperro podepcze pole - wiele szkody tym nie wyrządzi, a jak będzie mógł sobie pohasać, to w końcu i to się nudnym stanie... Tak tylko proponuję, może się coś przyda. A co do rzucania czym popadnie, to moja N. tez ostatnio przechodziła ten okres. Za każdym razem mówiłam, krzyczałam że nie wolno pomimo, że wiedziałam, że inaczej nie potrafi poradzić sobie ze złością. Powiedziałam jej, że w zamian może głośno tupać i mówić: "jestem zła, zdenerwowana!" trochę pomogło... Rzucanie samo odeszło - nawet nie wiem kiedy...

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy11.10.13

    noo pewnie najlepiej to niech to da mu nóz albo co innego i neich lata tez mu będzie wolno! co za glupia jesteś ! młody ma inpulsywny charakter i być ze ma adhda i trzeba mu pomoc a nie luzować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy11.10.13

      Wiesz wydaje mi sie ze troche przesadzasz bo takie rozwiaznie tez jest dobre i jakies wyjscie. Adhd to choroba rodzicow ktorzy nie potrafia poradzic sobie ze swoim dzieckiem, ktos juz wyzej o tym napisal. Nie musisz od razh ublizac kolezance na gorze od glupich bo sama pokazujesz tym swoja "madrosc".

      Usuń
  7. Anonimowy11.10.13

    jaka choroba rodzicow!!1 wezcie się ogarnijcie, Klaudia siódme poty wylewa na dzieciaki....

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy11.10.13

    zgadzam się z tym ze to choroba ale DZIECKA a nie rodzicow i tu wcale kolezanka nie ubliza tej wyżej tylko wy wszystkie które mowia ze to choroba rodzicow, jakos klaudia to wydaje się wzorowa matka i ją podziwiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Anonimowy11.10.13

    Mały jest zazdrosny a do tego przechodzi bunt. Dużo cierpliwości i miłości życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, też tak myślę. Taka kumulacja mi się zrobiła, i zazdrość i bunt. 2w 1:D
      Kocham urwisy, a cierpliwość to w tabletkach tonami poproszę!!:D

      Usuń
  10. Tajfun ! :)
    Spokojnie Mamuśka ! Często samo przechodzi ;)
    A przynajmniej osobiście znam takie przypadki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam za słowo, najwyżej reklamację złożę;p

      Usuń

Serdecznie dziękuję za przeczytanie posta. Dla mnie liczy się każdy komentarz. Przemyślę go i przeanalizuję. Bardzo mi miło, że poświęcasz tu swój czas. Pozdrawiam