*
Oszalałam, mówię wam! Zakochałam się i była to miłość od pierwszego wejrzenia!!
Pobiegłam do domu i popatrzyłam mężowi prosto w oczy, tak dogłębnie, przeszywająco.
Od razu wiedział. Poszedł i przyszedł, ale dodał:
-Nie będziesz mi dziś dziamolić?!
-No chociaż troszeczkę...oj dobra!!
Szłam szybkim krokiem, truchtem wręcz! Zostało tylko kilka sztuk. Ponoć szło jak świeże bułeczki, i nie dziwie się.
Mam w dłoniach, trzymam. Trzymam dylemat. Który wybrać?
Ten z wąsem - kurcze fajny, ale w męskim stylu troszkę.
Ten z łyżką i widelcem - babcią mi zalatuje, ale jest fajny.
No to może w paski, albo nie! Ten z fartuchem...AAAAaaaaa wybory, wybory.
Dokonałam, wzięłam i teraz wam pokazuje, to co podbiło moje serce.
Cudddooo!!
Akurat myślałam o posegregowaniu przepisów, o miejscu na moje nowe kulinarne wyznania.
Lubię być przygotowana na wszytko. Na odcięcie od internetu też, a właśnie tam są moje ulubione przepisy.
Mam też ukochaną, bardzo wiekową książkę kucharską. Zaczyna się właśnie "rozkładać" i trzeba by przepisać te najpotrzebniejsze przepisy.
Piękny wygląd, twarda okładka i słodkie wykonanie gumki trzymającej wszytko w całości. Tak "niby" klips.
Mnie zauroczył.
336 stron na zapisanie własnych przepisów, przelicznik miar i wag, 8 przekładek tematycznych w 2 dwie z kieszonką i 16 przepisów, które już mnie zachwyciły!
Bardzo gruby i solidnie wykonany. Już nie mogę się doczekać na pierwsze zapiski.
Biedronka ponownie zaskoczyła matkę!!
A wy macie takie przepiśniki? Gdzie chowacie swoje stare i nowe przepisy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za przeczytanie posta. Dla mnie liczy się każdy komentarz. Przemyślę go i przeanalizuję. Bardzo mi miło, że poświęcasz tu swój czas. Pozdrawiam